Przed laty Europą wstrząsały klęski głodu. Miliony ludzi umierały okrutną śmiercią. Wiele osób w Polsce martwiło się, jak przeżyć przednówek. Były jednak kraje, gdzie problem ten był mniej nasilony.
Opanowano tam sposoby na przetwarzanie i konserwowanie żywności. Wydłużano jej termin przydatności do spożycia. Z mleka wytwarzano sery nadające się do zjedzenia przez wiele miesięcy. Wędzono mięso i ryby. Kiszono warzywa. Konserwantem był na przykład kwas mlekowy powstający w trakcie kiszenia lub dym wędzarniczy. Obecnie gros żywności, do której mamy dostęp, to żywność przetworzona i zawierająca konserwanty. Nie ma już od niej odwrotu, bo zawitałoby do nas widmo głodu. Przetwarzanie żywności niejednokrotnie obniża jej wartość odżywczą. Konserwanty nie są obojętne dla zdrowia.
Z drugiej strony żywność naturalna może być jeszcze bardziej szkodliwa za względu na rozwijające się w niej drobnoustroje. Jednak bezsporne jest, że to właśnie spożywanie przetworzonej i konserwowanej żywności oraz to, że mamy jej pod dostatkiem przyczynia się do wydłużenia czasu życia.
Do żywności jest dodawanych wiele różnych substancji. Opisuje się je niekiedy symbolem „E”. „E” oznacza „europejski”. Został wprowadzony przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności – European Food Safety Authority (EFSA). Chociaż wśród dodatków „E” bywają substancje naturalne i nieszkodliwe dla zdrowia, to jednak w większości są to substancje, których spożywanie może być szkodliwe. Wiadomo też, że w produktach spożywczych mogą się znajdować szkodliwe substancje, np. mykotoksyny, pestycydy, antybiotyki, hormony wzrostu, metale ciężkie, które znalazły się w nich w sposób niezamierzony przez producenta finalnego. Dodatkowym problemem jest możliwe do wystąpienia w procesie produkcji skażenie biologiczne: obecność bakterii, wirusów, a nawet pasożytów. Chociaż dopuszczalna zawartość szkodliwych substancji w określonym produkcie jest ograniczona normami, to jednak ich przestrzeganie praktycznie pozostaje poza kontrolą służb sanitarnych.
Decydując się na spożywanie wyrobów pochodzących od danego producenta należy zastanowić się, czy możemy go uważać za godnego zaufania. Czy daje nam rękojmię, że nie dodaje substancji konserwujących ponad normę oraz czy nie dostarcza na rynek wyrobów, które z jakiegoś powodu zostały skażone lub nadpsute.
Warto uwzględniać trafną dewizę Paracelsusa: Omnia sunt venena, nihil est sine veneno. Sola dosis facit venenum, czyli: „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę”. Paracelsus, nazywany ojcem nowożytnej medycyny wiedział, że jeśli w danym produkcie znajdzie się składnik uważany za niekorzystny, organizm potrafi go usunąć lub zneutralizować. Usuwanie przez organizm substancji niekorzystnych, jest jego zwykłą czynnością, której wykonywanie w jakiś specjalny sposób go nie obciąża. Jednak zawsze jest to kwestia dawki. Zasada, co za dużo to niezdrowo ma tu pełne zastosowanie.
Wiele osób zapewne zaskoczy informacja, że wypicie 11 litrów źródlanej wody w ciągu godziny może spowodować śmierć w związku z przekroczeniem dopuszczalnej dawki. Polski Portal Żywnościowy jest witryną o charakterze informacyjnym, udostępnioną producentom żywności dla publikowania możliwie najszerszej, rzetelnej informacji o produkowanych wyrobach. Będziemy prezentowali w nim także informacje o firmach z rynku spożywczego i ich menedżerach oraz nasze opinie wskazujące, czy naszym zdaniem można ich uważać za godnych zaufania. Stosujemy przy tym kryterium, że za godną zaufania można uważać firmę lub osobę w pełni transparentną, która dobrowolnie udostępnia możliwie najpełniejszą informację o swoich wyrobach. Firmy reglamentujące informacje dla klientów, w tym zwłaszcza używające argumentów, nie mamy takiego obowiązku, nie jesteśmy tym zainteresowani lub nie jest to zgodne z naszą polityką marketingową będziemy określali mianem niegodnych zaufania klientów.
Portal udostępnia też narzędzia wspomagające świadomy dobór pożywienia. Są nimi porównywarka wyrobów spożywczych oraz program DrDietman wspomagający dobór odpowiedniej diety.
Producenci nie chcą informować bo wolą zatrudniać copywriterów do pisania tekstów robiących klientom wodę z mózgu.
Masz rację. Specem od manipulacji i robienia nam wody z mózgu jest Indykpol. Piszą w necie, że mięso z indyka zawiera stosunkowo dużo fosforu i magnezu. Ale ile konkretnie jest tego na przykład w parówce, nie podają.
Nie muszą to nie podają, bo klientów w „głębokim poważaniu” mają.
Zastanawiam się, czy Indykpol wie, ile na przykład fosforu jest w ich parówkach? Może nie wie i dlatego nie podaje.
Skoro sami napisali, że jest stosunkowo dużo, to musieli mięso badać. No, bo skąd wiedzą, że jest stosunkowo dużo. Z wykopalisk?
Jeśli wiedzą i nie podają informacji bardzo potrzebnej wielu osobom, to są nieuczciwi.
Dużo, to znaczy ile? 50 gram? 50 miligramów?
PRzecież to czysty marketing. Jakby im zależało na rztelnym informowaniu, to by napisali, że zawiera tyle, a tyle.
Indykpol wydaje się być rzetelną firmą, ALE
na ich stronie najważniejszą informacją jest to, że dany produkt jest: „bez GMO, bez glutenu, bez MOMu etc”.
Wartości odżywcze są gdzieś na dole.
Szanowni Państwo, treść powyższych komentarzy została wysłana na adres mailowy producenta Indykpol. Po uzyskaniu odpowiedzi zamieścimy ją na łamach naszego bloga.
Giganci nadal stosują tony konserwantów i mało co z tym robią. Bo jednak obawiają się, że ich żywność nie obroni się bez E i bardzo szybko się popauje!
Są wyjątki. Chociażby E300 – kwas askorbinowy częściej znany jako po prostu witamina C.
No przecież autor napisał, że: „[…]wśród dodatków „E” bywają substancje naturalne i nieszkodliwe dla zdrowia[…]”
Ciekawe zdjęcie. To ktoś podaje wartość odżywczą jaj. Ja się u nas z tym nie spotkałam.
No to wyszły niezłe jaja.
Czasami na opakowaniach są podane wartości odżywcze jaj. A czy ktoś z Was wie jaka jest różnica między jajami z wolnego chowu, ściółkowego i klatkowego? Bo ja do tej pory nie wiem 🙁
Cena !!!
Cena – to akurat wiem. Zastanawiam się bardziej nad ich składem i różnicą w wartościach odżywczych…
Wiedzą dokładnie co produkują ale niestety podają to co muszą. Wolą wydawać kupę kasy na marketing jak wiadomo żerujący na ludzkich słabościach.
A jak jest z cukrzykami? Dla nich błędna wartość cukru na opakowaniu może skończyć się źle.
Wystarczy napisać 17g zamiast 56g i mamy gotową katastrofę.
Tu na blogu podobna sytuacja była opisana ze sklepem Organic…
No i dlatego rzetelna i pełna informacja jest taka ważna!
Całkiem sugestywne to jajko na zdjęciu. Czy redakcja słyszała może o aferze związanej z salmonellą u Woźniaka? Albo o tych oszołomach z Farmio, co to pojęcia o GMO nie mają?
Naprawdę była salmonella w jajkach? 😮
A Farmio to pusty marketing, ech. Jeszcze, żeby te kury były jakoś dobrze traktowane…
Ja tam lubię jeść jajka. Ale chyba będę musiał zwrócić na nich pilniejszą uwagę. Niby są przebadane, ale nigdy nic nie wiadomo
Ktoś tu wcześniej pisał o Indykpolu. Nie tylko oni robią wodę z mózgu. Proszę spojrzeć na OSM Myszków – przecież tam znajduje się parę produktów na krzyż i jeszcze raczą się hasłem: „Znamy się na serach!” HAHA
Rzeczywiście! Najlepsze, że sprzedają mleko pod hasłem „napoje mleczne”. To w końcu jest to prawdziwe mleko, czy napój mlekopodobny? 😀 Np. napojem mlecznym jest mleko o smaku czekoladowym lub jogurt, kefir, maślanka.
Prawdziwe mleko to jet to prosto od krowy. Potem im dalej przerobione tym mniej mleka w mleku?
Tak, bo przetworzone mleko – np. jogurt, czy kefir – nie może być nazywane mlekiem.
Mówię o wyrobach, które nazywają się mlekiem 0,5 UHT, 3,2 itd ( mleko nie przetwory na bazie mleka).
Ciekawą kwestię Pan podnosi! Pewnie producenci wiedzą jaki jest u nich proces produkcyjny. Od lat piję mleko 2,0% i nie sądzę, żeby było szkodliwe. Wszak mleko to mleko – tylko ze zmienną zawartością tłuszczu.
To nie kwestia szkodliwości czy nie jak również nie kwestia nazwy. Ja np. nie piję mleka w ogóle a to o niczym nie świadczy.
A co jest bez chemi i środków szkodliwych jest taka zywnosc panie Kukuła ? Podstawowe pytanie ?
Musimy nic nie jesc ? A moze pan powie co możemy jesc ? Prosimy !
Sprawa dotyczy rzetelnej informacji , wielkości dawki a nie jadłospisu.
Ale skoro pytanie to: Ja proponuję golonkę z chrzanem, chlebek i oczywiście piwo Tyskie (najlepiej 1 l).